sobota, 6 października 2012

"Chwile, w których przeżywamy najpiękniejsze momenty życia są dla nas jedną z najcenniejszych rzeczy. Może to być drobnostka, typu zwykły wyjazd nad pobliskie jezioro. Ale słowa wypowiedziane w tamtym miejscu, spojrzenia wymienione między sobą, czy przypadkowe zetknięcie warg tworzą wyjątkową przeszłość. Wspomnienia to coś, czego nikt nigdy nie będzie potrafił nam odebrać."
- Córeczko, co się stało? Dlaczego płaczesz?
- Wiedziałaś, prawda?
Odpowiedź Olgi utworzyła w gardle Jej matki ogromną gulę, której nie dało się przełknąć. Wiedziała, że niezależnie co odpowie, już dawno popełniła kolejną niewybaczalną rzecz, skrzywdziła własne dziecko.
- Nie musisz odpowiadać. Przez te siedemnaście lat zdążyłam poznać Cię na tyle dobrze, by wiedzieć, że Twoje milczenie zawsze sprowadza się do tego, że muszę odpowiadać sobie sama, a odpowiedź jest jasna - okłamywałaś mnie.
- To nie tak, kochanie..
- Nie tłumacz się. - przerwała Jej dziewczyna. - Choć na chwilę mogłaś odbiec od rodzinnego życia i zapomnieć, że jestem Twoją córką. Mogłaś zachować się, jak lekarz. Przyjść ubrana w ten biały kitel, wziąć w dłoń moją kartę wisząca na łóżku, spojrzeć na nią, a później usiąść obok i porozmawiać ze mną tak, jak gdyby nigdy nic Nas nie łączyło.
- Ale od zawsze COŚ Nas łączy. - szepnęła Natalia łapiąc córkę za rękę.
- Nie, mamo. Nic co w Tobie, nie jest takie samo we mnie. Nawet Nasze serca biją w dwóch różnych rytmach życia.
"Przyznaj, że masz czasami dość. Dość wszystkiego - ludzi wokół Ciebie, próbujących Ci pomóc, ofiarujących swój cenny czas, obiecujących, że zawsze będą. Domu, który z zewnątrz sprawia wrażenie przytulnego z przemiłą rodzinną atmosferą. Przeszłości, która na każdym kroku przypomina Ci o swoim istnieniu. Życia sprawiającego czasem, że nie jest Ci już do niczego potrzebne. Ale najgorsze jest, gdy masz dość samego siebie. Gdy nie wytrzymujesz z własnymi myślami. Popełniasz zbyt wiele błędów, podejmujesz pochopnie niewłaściwe decyzje. Wtedy nie wytrzymujesz i starasz się pokazać, jak prawidłowo żyć, co nigdy nie równa się z faktem, jak żyć powinieneś. "


                                                                                                     *



- Skarbie, jesteś już gotowa? Zaraz wyjeżdżamy!
- Tak, tato. Już idę. - krzyknęła Olga, zbiegając po schodach.
- Przygotowałem kanapki z sałatą i z szynką - Twoje ulubione.
- Dziękuję. - szepnęła niebieskooka dziewczyna przytulając się w bezpieczne ramiona. - Cieszę się, że w końcu jedziemy gdzieś razem.
- Ja też. - odpowiedział.
Wypad na weekend nad jezioro. Pogoda zapowiadała się wyśmienicie. Wyjazd był obiecywany Oldze już od kilku miesięcy, w końcu udało się go zrealizować. Na samą myśl o strojach kąpielowych, chłodnej wodzie, nocy spędzonej przy ognisku, wypiciu pierwszego piwa z ojcem, Olga była w stanie dziękować Bogu do końca swojego życia.
- Tato, co byś zrobił gdybyś mnie stracił? - zapytała dziewczyna, spoglądając na ojca bacznie kontrolującego sytuację na jezdni.
- Nie rozumiem, córeczko.
- Co byś zrobił gdybym umarła?
- Co to za głupie pytania? - zdziwił się ojciec.
- Nie są głupie, po prostu jestem ciekawa co byś...
- Umarłbym z tęsknoty. - przerwał Jej. - Nie potrafiłbym się z tym pogodzić, obwiniałbym siebie.
- Dlaczego siebie? Mogłabym umrzeć w wyniku jakiejś choroby.
- A ja mógłbym być lepszym ojcem.


                                                                                                      *


- Olga, kochanie. Obudź się.
Jej powieki powoli zaczęły się podnosić, a usta próbowały coś powiedzieć.
- Paweł. - szepnęła.
- Jestem przy Tobie.
- Miałam wspaniały sen. Wyjeżdżałam z tatą..
- Już dobrze. Nie ma co się łudzić, sny nigdy nie staną się rzeczywistością. - powiedział gładząc Ją po policzku. - Jak się czujesz?
"Gdy ludzie pytają co u Ciebie i czy wszystko w porządku, zazwyczaj kiwasz głową oznajmiając, że jest okej. A tak naprawdę masz ochotę zamknąć oczy i wykrzyczeć, że jest źle, że już nie dajesz rady, że wolałbyś umrzeć. Mimo wszystko, nigdy tego nie robisz. Wiesz dlaczego? Bo nikt nie jest w stanie przywrócić ukochanej osoby, nadać życiu sens, wyleczyć najtrudniejszą chorobę, rozwiązać każdy najbardziej zawiły problem. Nie ma na tym świecie człowieka, który zdołałby ogarnąć w zupełności czyjeś życie. Nie ma drugiego Boga. "
- Pewnie już wiesz. - rzuciła Olga.
- O czym?
Po wypowiedzeniu tych słów przez Pawła przed Olgą stanęło najtrudniejsze życiowe wyzwanie. Nie wiedziała, jak powiedzieć, że nigdy razem nie zatańczą. Nie pobiegną brzegiem morza, by chwilę później paść sobie w ramiona i zatopić się w pocałunku. Nie staną razem przed ołtarzem, bo najzwyczajniej w świecie Ona nie będzie w stanie. Nie wiedziała, jak powiedzieć mu, że już nigdy nie będą żyć normalnie, tak jak wcześniej.
- Pamiętasz, jak kiedyś obiecałeś, że nauczysz mnie jeździć na BMX'ach?
- Tak kochanie, i spełnię tę obietnicę jak tylko wyzdrowiejesz.
- Mieliśmy razem pojechać w góry, wspiąć się wysoko, popatrzeć na świat i stwierdzić, że z tej perspektywy wszystkie problemy są błahe.
- Pamiętam. Zrobimy to wszystko.
- Mówiłeś, że kiedyś zagrasz ze mną w nogę. Że przełamiesz swoją niechęć do tego sportu i specjalnie dla mnie poświęcisz choć trzydzieści minut by pokopać w piłkę.
- Dotrzymam słowa, przysięgam. - szepnął całując Jej delikatną dłoń.
- Ale ja nie.
"Życie to milion uśmiechów. Tysiące litrów łez. Setki nadziei. Kilkadziesiąt wspomnień. Parę upadków. Jeden cel - przetrwać."
- Wierzę, że chciałeś spełnić te wszystkie obietnice. Możliwe, że myślałeś też o innych cudownych miejscach, w które moglibyśmy pojechać. Planowałeś Naszą przyszłość, dom, ogród, dzieci. Mieliśmy zrobić tak wiele, a tak niewiele opcji nam pozostało.
- Nie wiem o czym mówisz. - rzucił. - Zabiorę Cię wszędzie. Możemy zorganizować sobie podróż dookoła świata. Cokolwiek. Zrobię wszystko by Cię uszczęśliwić.
- Nie możesz zrobić już nic.
- Dlaczego?
- Bo Bóg właśnie odebrał mi szansę na szczęśliwe życie. Bo nic już nie będzie jak dawniej. Bo nie chce mi się żyć..
- Spokojnie. - powiedział, całując Ją w czoło. - Powiedz mi dokładnie, co się dzieje.
- Resztę życia spędzę jako kaleka. Na wózku. 
- To niemożliwe..
- A jednak. - odpowiedziała zdenerwowana. W sali zamilkło. Zrobiło się tak cicho, że gdyby dobrze się przysłuchać można by usłyszeć bicie własnego serca. Paweł zaniemówił, a Olga ukradkiem wycierała łzy.
- Posłuchaj.. - zaczął wstając i kierując się do drzwi. - Muszę wyjść.
- Teraz? Nie zostawiaj mnie, proszę.
- Ja nie dam rady.. - oznajmił pozostawiając Ją samą z przyszłością, która była ich wspólnym planem na życie.
"Ludzie przychodzą i odchodzą. Kochają i nienawidzą. Uśmiechają się i płaczą. Rozmawiają i krzyczą. Żyją i umierają. A najgorsze jest to, gdy idą i już nigdy nie wracają."
- Jak się czujesz? - zapytał lekarz wchodząc do sali. Z ust Olgi nie wydobyło się ani jedno słowo. - Posłuchaj. Powiedziałem Ci, jak wygląda sytuacja.
- Beznadziejnie. - syknęła dziewczyna.
- Ale to nie znaczy, że nie znajdziemy sposobu by uratować..
- Uratować co? - krzyknęła. - Chyba mi pan nie powie, że będziecie próbowali ratować moje życie. Spieprzyliście wszystko. Marzenia, przyszłość, plany. Nie mam już nic, a pan przychodzi i mówi, że może znajdziecie jakiś sposób.
- Mówię tak, bo nic nie mogę Ci obiecać.
- Szkoda. Mimo wszystko wydaje mi się, że lekarze powinni być szczerzy.
- Nie rozumiem..
- Doskonale pan wie, jak wygląda sytuacja. I ma pan pewność, że już nigdy nie będę chodzić. Prawda? 
Doktor zamilkł, gubiąc się oczami po całym pomieszczeniu.
- Nie musi pan odpowiadać. Wiem o tym. Nie mówicie mi jak jest, bo chcecie podbudować we mnie nadzieję. Ale to trochę nieetyczne.
- To nie prawda.
Drzwi sali otwarły się i do środka weszła Natalia. Niepewnie podeszła do łóżka siadając obok córki.
- Ty też przyszłaś mnie utwierdzać w nadziei, że jeszcze nic nie jest dokładnie powiedziane. Że jest szansa?
Usta matki nie były w stanie wypowiedzieć jakichkolwiek słów. Zaniemówiła.
- W takim razie daruj sobie.
- Olga. Uspokój się. Szanse są zawsze i trzeba mieć nadzieję. A w Twoim przypadku nic nie jest jeszcze przekreślone.
- W takim razie jakie są opcje, co? Czekamy na cud?
- W tym szpitalu rozmawiałam już z wieloma pacjentami. Wyobraź sobie, jak reagowali ci ludzie, na to, gdy musiałam im powiedzieć, że zostało im kilka dni. Oni nie mieli szansy. Ich marzenia skreśliły się same, chwilę po wypowiedzeniu moich słów. Nie mogli liczyć na "wszystko będzie dobrze". Żadne pocieszenie nie było w stanie im pomóc. Wiedzieli, że już nigdy nie znajdą się w swoim domu. Nie zjedzą ulubionej potrawy. Nie pobawią się z psem. Nie zatańczą do ulubionej piosenki. Nie przeczytają tych wszystkich książek, które mieli w planach. Nie zrobią już nic, bo najzwyczajniej w świecie nie mają na to czasu. - powiedziała. - A ty go masz i to bardzo dużo. A co najważniejsze, w porównaniu do tych ludzi ty masz nadzieję i szansę, szansę na życie.
- Ale ja nie chcę tak żyć, mamo. Nie chcę być kaleką.
- A kto chce? - zapytał lekarz skupiający się na karcie pacjenta Olgi.
- Możesz zostawić Nas same? - zapytała Natalia surowo patrząc na doktora. Schował długopis do kieszeni, po czym bez słowa wyszedł.
- Śnił mi się dziś tata. - oznajmiła dziewczyna mocniej ściskając dłoń mamy. - Zrobiliśmy to czego na tym świecie nie zdążyliśmy. 
Natalia uśmiechnęła się szeroko, przytulając córkę najmocniej, jak potrafiła. Ścisnęła Jej kruche ramiona, jakby żegnała się z Nią po raz ostatni w życiu. Nie puszczała drobnego ciała Olgi, by ta nie zauważyła, jak w kącikach oczu gromadzą się łzy. Nie chciała pokazać, że w tej sytuacji jest bezsilna. Że nie ma kogo prosić o pomoc. Nie istnieją ramiona, w które mogłaby się wypłakać. Nie ma serca, które mogłoby Ją zrozumieć.
- Cześć! I dzień dobry! - rozległ się nagle radosny i chwilę później lekko speszony krzyk Friki.
- Dzień dobry. - odpowiedziała kobieta, odklejając się od Olgi. - Przyjdę do Ciebie później. - oznajmiła wychodząc.
"Nic nie równa się do bólu pękającego serca. Nie ma takiej siły, którą można by do niego porównać. Wraz z osamotnioną częścią tego uczuciowego mięśnia w klatce piersiowej wychodzi z Nas cały ból - łzy, złość, niepohamowana agresja. Pragniemy wyrzucić z siebie to, co najgorsze. Ale nie da się. Gdy serce się łamie, jedna z jego części zanika, nie pozwalając pozostałym elementom stworzyć całość. Ten brak nazywany jest zazwyczaj tęsknotą."
- Nie pytaj co u mnie i jak się czuję, okej? - poprosiła przyjaciółkę Olga. - Opowiedz lepiej co u Was słychać.
- Skoro tak wolisz. - zaczęła. - Pomiędzy Jackiem a Moniką coś iskrzy.
- Nie żartuj? - poderwała się Olga.
- Żadne z nich nie chce się przyznać, ale to tylko kwestia czasu.
- Pasują do siebie, życz im szczęścia.
- Sama to zrobisz. - odpowiedziała Frika. - W takim razie, jak trzymają się Twoje sprawy miłosne?
- Dobrze, wszystko idzie jak najlepiej. - powiedziała, doprawiając swoje kłamstwo szczyptą szczerego uśmiechu.

3 komentarze:

  1. fajne te przemyślenia! na prawdę głębokie :) kojarzy mi się z Nałkowską ;)
    Paweł postąpił strasznie... otaczasz Olgę strasznymi osobami i bardzo ją doświadczasz... jestem bardzo ciekawa czy sen był proroczy (samobójstwo popełni czy coś) czy może sobie jednak poradzi w życiu :P
    pozdrawiam i zapraszam do mnie :*

    OdpowiedzUsuń