sobota, 25 sierpnia 2012


„Ogromny ból w gardle i szum w głowie to jedna z przyczyn, która przebudziła mnie rano. Pomijając słońce, które przedzierając się przez zasłony, raziło mnie w oczy i stukot szklanek w kuchni, wraz z gwiżdżącym bez przerwy czajnikiem.”
Jej bose stopy powoli przesuwały się po chłodnej podłodze pokoju. Sięgnęła papierosy leżące na szafce, po czym wyszła na balkon.
„Momentami wydaje mi się, że powoli uczę się żyć. Że staram się zapełnić pustkę, która ogarnęła moje serce. Ale nadchodzi też taki czas, który powtarza mi, że jestem zbyt słaba by wygrać walkę z przeszłością.”
Zgasiła peta w popielniczce i nakładając szlafrok, zeszła na dół.
- Co Ty tu robisz? – zapytała zachrypnięta, widząc Pawła parzącego herbatę.
- Wiedziałem, że tak będzie. A mówiłem Ci, że masz nie wchodzić do wody. – syknął pod nosem.
- Do wody?
- O tak. Zaliczyłaś wieczorną kąpiel w morzu. – zaśmiał się. – Masz, pij. To pomoże Ci odzyskać głos. – powiedział, podając Jej kubek. - Mogę zrobić kanapki, jeśli jesteś głodna.
- Możesz. Idę się wykąpać. – odpowiedziała, popijając cytrynowy napój.
„ Jest zbyt miły. Nie mogę Go pokochać. Boję się kolejnej miłości. Ostatnio wszystko leci mi z rąk, a ja nie chcę już nikogo ranić. Życie nieźle skopało mi tyłek. Ale chcę już w końcu wrócić na właściwą drogę. Bez płaczu, bólu i głębokich uczuć.”
Chłodna woda szybkim tempem płynęła po Jej nagim ciele. Przemyła twarz, po czym nałożyła odżywkę na włosy, chwilę później spłukując ją. Otuliła się ręcznikiem i podchodząc do lustra, suszyła włosy.
„Patrzę na siebie i czasami zastanawiam się, jak dałam sobie radę. Kto był obok i podarował mi tak ogromną siłę? Nie wiem, jak to możliwe, że rzadko płaczę po nocach, że nie zagryzam warg z bólu, że nadgarstki nie krwawią. Nie mam pojęcia, kto dał mi lekcję, jak żyć.”
Olga szybko wbiegła do pokoju, szukając w szafie jakichś czystych ubrań. Wyciągnęła zwiewną kwiecistą sukienkę, i zakładając bieliznę, ponownie wróciła do łazienki. Nałożyła na twarz lekki makijaż i kilka razy przeciągnęła włosy prostownicą. Użyła jakiegoś droższego perfum mamy i zeszła na dół.
- Wyglądasz przecudownie. – rzucił chłopak, całując Ją w policzek.
- Ej, bo jeszcze się zarazisz. – krzyknęła Olga, biorąc łyk herbaty.
- Nie szkodzi. – zaśmiał się, podając kanapki.
- Dziękuję.
„ Żałuję, że dawniej stałam się dla Niego taka chłodna. Że zbyt pochopnie Go oceniłam. Że nie spróbowałam Go lepiej poznać. Byłam strasznie zamknięta w sobie i za nic w świecie nie chciałam zawierać nowych znajomości. Nienawidzę siebie za przeszłość.”
- Są pyszne! – krzyknęła Olga.
- Wiem, bo moje. – syknął pewnie chłopak.
- Nie wlewaj sobie. – rzuciła dziewczyna, biorąc Mu spod nosa talerz pełen kanapek. Położyła się na kanapie w salonie i załączyła telewizor.
- Nie będziesz się wylegiwać, ktoś musi pozmywać. – usłyszała za sobą głos Pawła.
- Żartujesz sobie? Ja jestem zmęczona i przeziębiona i ..
- Leniwa. – przerwał Jej zielonooki przystojniak.
- Nieprawda !
- Prawda!
- Nie!
- Pożałujesz tych słów! – krzyknęła przeskakując kanapę i biegnąc za Pawłem po schodach.
- Szybciej mała. Ile masz z w-fu? – drażnił Ją chłopak. Olga wbiegła za Nim do pokoju na wejściu obrywając poduszką, a chwilę później stertą pluszaków.
- Zabiję Cię! – krzyknęła, przeskakując przez łóżko. Momentalnie wpadła prosto w Jego ramiona, po czym spojrzała Mu głęboko w oczy. Brunet objął delikatnie Jej biodra, chwilę później przypierając Jej kruche ciało do ściany.
„Byliśmy tak blisko siebie. Nasze ciała dotykały się nawzajem. Gdzieś poczułam delikatność Jego dłoni i ten zapach, który tak strasznie zafascynował mnie za pierwszym razem, teraz sprawił, że chciałam poznać Go jeszcze raz, na nowo. Nasze usta zaczęły się zbliżać, a powieki niepewnie spoglądały w dół. Bałam się tego momentu, ale powiedziałam sobie, że nie będę niczego żałować. Może to akurat miłość.”
- Nie chcę żeby to zniszczyło Naszą znajomość. – przerwał tę chwilę chłopak.
- Nie zniszczy. – zapewniła Olga, dobierając się do Jego ust.
„Był taki delikatny we wszystkim co robił. Każdy Jego dotyk był subtelny i strasznie przyjemny. Uśmiechał się co jakiś czas, gładząc dłonią moje włosy. To dziwne, ale stojąc tak przyparta do ściany i mając na ustach wargi Pawła, marzyłam by ta chwila nigdy nie miała końca.”
- Nie żałujesz? – zapytał chłopak, głęboko spoglądając w Jej oczy.
- Nie. – szepnęła dziewczyna, wtulając się w Jego ramiona. Tę wspaniałą chwilę przerwał im telefon zielonookiego kelnera. Wyszedł na balkon, rozpoczynając rozmowę.
- Słuchaj, muszę iść do pracy. Dzwonił szef, że kumpel ze zmiany się nie pojawił, ktoś musi go zastąpić. – powiedział.
- Rozumiem. – rzuciła Olga.
- Widzimy się wieczorem?
- Tak. Przyjdę na plażę. – odpowiedziała rudowłosa piękność, stykając na pożegnanie swoja usta z Pawłem.
„Jest cudowny, kochany, miły, delikatny. Boże, jest za dużo epitetów na to, bym mogła określić Jego charakter. Chyba się zakochałam. Czuję motylki w brzuchu, nie mogę się doczekać kolejnego spotkania. Zwariowałam. Co ta miłość robi z człowiekiem.”
Dziewczyna zakluczyła drzwi domu, kierując się w stronę sklepu. Zamierzała kupić brakujące produkty do przygotowania pysznej kolacji na dzisiejszy wieczór.
- Olga! – usłyszała z tyłu.
- Cześć Honor. – syknęła, zatrzymując się. Niespodziewanie blondyn dał Jej buziaka w policzek.
- Słuchaj. Organizowany jest na dzisiaj mecz na plaży w nogę. Wiem, jak bardzo kochasz grać. Składy drużyn są mieszane, nam brakuje jednej dziewczyny. Nie odbierałaś telefonu, więc właśnie zamierzałem do Ciebie przyjść i zapytać..
- O której godzinie? – przerwała Mu Olga.
- O 19.
- Przyjdę.
- Dziękuję. – szepnął chłopak, ponownie całując Ją w policzek i odchodząc.
- Czyli z kolacji nici. – rzuciła Olga pod nosem, wracając w stronę domu.
„W głowie roi mi się setki różnych myśli i milion dziwnych zamiarów. Gdzieś w sercu, jakiś wewnętrzny głos podpowiada mi, jak żyć. Coś ucisza motylki w brzuchu i mówi, że mam uważać na miłość. Oczy patrzą na kilka różnych stron i dostrzegają piękno tego świata. Jest dziwnie, bo już się niczego nie boję. Nie mam w sobie strachu przed upadkiem, ani lęku, że może być gorzej. Stawiam kolejne kroki i czuję się silniejsza, jakby głos z góry szeptał mi: zatrzymaj się i spójrz pod swoje nogi, masz pod nimi cały świat.”
Dziewczyna weszła do mieszkania i wyciągnęła z szafy swój sportowy strój. Wrzuciła do torby butelkę wody i związując włosy w kucyk, wyszła. Nie zdążyła włożyć do uszu słuchawek, gdy z naprzeciwka ujrzała idącego w Jej stronę Honora.
- Chcę z Tobą porozmawiać, chodźmy gdzieś usiąść. – powiedział, wskazując ręką drogę. Olga zgodziła się, niepewnie się uśmiechając. – Chciałem przeprosić.
- Przestań, proszę..
- Nie. – przerwał Jej chłopak. – Przepraszam za wszystko. Za to, że nie było mnie przy Tobie podczas pogrzebu Twojego taty. Nie chcę usprawiedliwiać się wyjazdem mamy, chcę żebyś zrozumiała. Popełniłem błąd, ogromny. Ale strasznie Cię kocham. Gdybym mógł cofnąć czas, sprzeciwiłbym się mamie i został tutaj, by móc Cię wspierać. Zachowałem się, jak gówniarz, wiem. Chcę tylko żebyś mi wybaczyła, a obiecuję, że nigdy więcej to się nie powtórzy.
- Przeprosiny przyjęte. – rzuciła Olga, przytulając się do Honoriusza.
- Dziękuję. – szepnął, ściskając Ją z całej siły. – To co, lecimy skopać im tyłki na meczu?
- Oczywiście! – krzyknęła dziewczyna, ruszając w stronę plaży.
„Nie popełniłam błędu wybaczając Mu. Nie zrobiłam nic złego wysłuchując Jego przeprosin. Chciałam zrozumieć, wiedzieć co dzieje się w Jego głowie. Pragnęłam znać powód, dla którego nie mogło Go być przy mnie. Zamierzałam Mu wszystko wybaczyć. Miałam dość pogardliwych spojrzeń i niepewnych uśmiechów. Jest moim bratem, kocham Go.”
Obydwoje weszli na plażę rozbawieni i z ogromnym poczuciem humoru. Znów zaczęli ze sobą rozmawiać i normalnie się dogadywać.
- Zbliżają się wakacje! – krzyknęła do Olgi Frika.
- Dzięki, że mówisz, przecież bym zapomniał. – syknął Honor, chwilę później wybuchając śmiechem. – Idę się przebrać. Do zobaczenia na boisku. – rzucił, spoglądając z uśmiechem na Olgę.
- Cieszę się, że znów ze sobą rozmawiacie. – powiedziała Franciszka, poklepując Olgę po plecach.
- Jestem z Pawłem..parą. – wycedziła przez zęby rudowłosa dziewczyna .
- Co? – krzyknęła przyjaciółka. – A Honor?
- Przecież to jest mój brat.
- No tak, ale ja myślałam, że coś z tego będzie, że jeszcze wszystko się ułoży..
- Jak? Jesteśmy rodzeństwem, nasza miłość jest bez szans. – rzuciła Olga, zmierzając w stronę szatni.
„Z trudnością wypowiedziałam ostatnie zdanie w stronę Friki. Moja naiwność zwyciężyła, bo w głębi duszy wciąż miałam nadzieję, że to wszystko minie. Cofnie się czas i znów będziemy mogli być szczęśliwi. Ale to niemożliwe. Życie toczy się dalej, trzeba brać garściami to, co jest przed nami i nie wybrzydzać. Przecież z Pawłem jestem szczęśliwa, nie mogę narzekać, gdy w rzeczywistości wszystko zaczyna układać się dobrze. Dam radę, muszę to sobie obiecać.”
Niebieskooka dziewczyna wyszła z szatni. Ubrana w czarny sportowy strój i wielkim kokiem na czubku włosów, skierowała się do swojej drużyny. Wszyscy zrobili krótką rozgrzewkę i z pewnością siebie wkroczyli na boisko.
- Pokażmy im co to piłka nożna ! – krzyknął Honor, chwilę po gwizdku sędziego. Zaczęła się zacięta gra. Wyglądało to tak, jakby grali o zwycięstwo na Mistrzostwach Świata. Nagle przy piłce znalazła się Olga kiwająca Wiktorię. Rywalka nie wytrzymała i przepchnęła dziewczynę, która upadła na ławkę tuż za boiskiem.
- Stop! Stop! – krzyczał Honor, biegnąc do Olgi.
- Boli. – wycedziła przez zęby.
- W którym miejscu?
- Kręgosłup. Nie mogę się ruszyć.
- Dzwonię po karetkę, czekaj. – rzucił, trzymając Ją za rękę.
- Co mi się stało? Honor, proszę Cię, powiedz, co mi jest?!
- Nie wiem skarbie, ale wszystko będzie dobrze, musi. – szepnął, całując Ją w czoło. – Już jadą.
Z karetki wysiadło dwóch lekarzy. Szybko włożyli Olgę do pojazdu i po długich namowach chłopaka, zabrali Go ze sobą do szpitala.
„Czułam, że to koniec pewnej części mojego życia. Że podczas tego upadku, coś utraciłam bezpowrotnie. Chciałam cofnąć czas. Miałam dość łez, które nie przestawały płynąć po policzkach. To były łzy bólu i nadziei. Wierzyłam, że będzie dobrze.”
Minęły dwie godziny od czasu przywiezienia Olgi do szpitala. Honor ciągle czekał pod drzwiami, mając nadzieję, że zaraz ktoś wyjdzie i powie Mu, że może iść porozmawiać z dziewczyną.
- Honoriusz. Co się stało Olgą? – spytała Jej matka, podbiegając do chłopaka.
- To moja wina. Namówiłem Ją do gry w piłkę, a później Ona upadła na ławkę i mówiła, że nie może się ruszyć, że Ją boli..
- Przestań się obwiniać.
- Jeszcze nikt stamtąd nie wyszedł. Nie wiem co się z Nią dzieje.
- Zaczekaj tutaj. – powiedziała kobieta, wchodząc do Sali. Dziesięć minut później wszyscy lekarze opuścili pomieszczenie.
- Co z Nią? – krzyczał Honor. – Pani Natalio. Proszę mi powiedzieć. Czy wszystko jest już dobrze?
Kobieta uśmiechnęła się niechętnie, wskazując miejsce, aby usiąść.
- Kilku lekarzy operowało Jej kręgosłup, ale to nie było łatwe zadanie. – zaczęła. – Ten upadek, doprowadził do jeszcze większego bólu, który rozpoczął się od dawnego upadku na schody przez Jej ojca. – powiedziała, chowając twarz w dłonie.
- Spokojnie, proszę powiedzieć co się stało.
 - Wszystko wskazuje na to, że uraz jest zbyt duży, by sprowadzić Jej kręgosłup do porządku. Jest duże prawdopodobieństwo, że Ona już nigdy nie będzie samodzielnie chodzić. - rzuciła kobieta, rozpłakując się.

2 komentarze:

  1. co ?! ZASKOCZYŁAŚ MNIE ! Jak to ona nie będzie chodzić :C
    dodawaj częściej, proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Od jakiegoś czasu czytam co piszesz, przeczytałam od początku :) trochę rzadko dodajesz :( ale ogółem pomijając małe niedociągnięcia jest całkiem spoko :D nie jesteś przewidywalna, a to wieeeelki plus!
    Właśnie wystartowałam ze swoim opowiadaniem i bardzo zapraszam:
    find-a-shelter.blogspot.com

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń