Wakacje to czas, na który każdy czeka z ogromnym utęsknieniem. Długie wieczory, plaża, słońce, które rozpala do granic możliwości, wyjazdy za granicę, bezchmurne niebo, multum ludzi na ulicach. Wakacje to odpoczynek. Dwa miesiące wolności.
- Pamiętasz jak wspaniale gra się w piłkę, gdy piasek parzy w stopy? Albo jak przyjemnie jest wrzucić się do morza po wycisku na boisku? Ja pamiętam. I będę pamiętać. Bo tylko to już mi pozostało. - powiedziała Olga, spoglądając na rozpromienionych ludzi, wylegujących się na plaży.
- Daj spokój. Przecież chodzimy na rehabilitację.
- Nie bądź śmieszny. Chyba nie powiesz, że wierzysz, że to mi w czymś pomoże. Nie czuję się lepiej.
- To dopiero początek. - rzucił Honoriusz, chwytając dziewczynę za rękę.
- To koniec, braciszku, to właśnie jest koniec.
" Gdy jest źle i masz stuprocentową pewność, że tak będzie już zawsze, najlepszym wyjściem jest z tym skończyć. Najchętniej skoczyłoby się z mostu wprost pod nadjeżdżające auto. Życie nie jest łatwe i nigdy takie nie było. Ale jeśli od początku robiliście sobie nadzieję, że takie właśnie będzie to radzę jak najszybciej z tym skończyć. Bo nie ma nic gorszego, niż wiara, że jest dobrze. A co gorsza, nadzieja, że wszystko samo się jakoś ułoży. Jeśli zostawisz bieg życia losowi, to tak, jakbyś jedną nogą stał na krawędzi, która albo Cię utrzyma albo zabije. Walcz o swoje. Bo warto."
- Ja naprawdę chciałam to zrobić. - szepnęła, opuszkami palców dotykając ran na ręce. - Pragnęłam śmierci. Tak bardzo chciałam stąd odejść. Brzydziłam się wszystkim, a kiedy chciałam pomyśleć o przyszłości to nie mogłam, bo najzwyczajniej w świecie nie potrafiłam ulokować gdzieś w przestrzeni kogoś takiego, jak ja.
- Nie żałujesz?
- Nie.
- To znaczy, że mogłabyś zrobić to jeszcze raz? - zapytała kobieta.
- Mogłabym. Każdy by mógł. Ludzie codziennie zmagają się z problemami, których najchętniej by się pozbyli. I jest na to jeden sposób - śmierć.
- Mimo wszystko ludzie radzą sobie inaczej. Walczą.
- Bo są silni.
- Ty też jesteś.
- Bez czucia w nogach? Czy według pani kaleka to osoba silna? Która poradzi sobie w życiu sama? Która może wyjechać na wycieczkę, pływać w ocenie i wspiąć się na szczyt góry? Czy kaleka to osoba, która bez względu na wszystko pokona to, co przygotował dla niej los?
- Kaleka to przede wszystkim człowiek. A ludzie z natury są stworzeni do walki, którą ty z góry założyłaś za przegraną.
- Bo nie mam szans. Bo jestem słaba. Bo nie dam sobie rady.
- Kto Ci tak powiedział?
" Jest przy Tobie zawsze, w każdej sytuacji. Niekoniecznie niesie pomoc. Czasami tylko łagodzi ból. Nie kłamie, ale też nie do końca mówi prawdę. Jest przydatna w sytuacjach bez wyjścia, wtedy gdy tylko ona jedyna nam pozostaje. Nadzieja. "
- Honor. - wyszeptała, spoglądając na jego zamyślone oczy. - Nie mogę Ci obiecać, że to się nie powtórzy. Nie mam żadnej pewności, że któregoś wieczoru, nie zechcę sobie odebrać życia, tylko dlatego, że coś wyprowadziło mnie z równowagi albo ponownie chciałam pomarzyć o przyszłości. Nie chcę niczego przyrzekać..
- Przestań. - syknął, zrywając się z łóżka. - Czy ty w ogóle się słyszysz? Nie możesz mi obiecać, że dożyjesz jutra. Za godzinę pójdę do domu, pożegnamy się, a podczas, gdy ja będę mijał kolejne zatłoczone ulice, ty podetniesz sobie żyły. Fantastycznie.
- Nie mów tak. Nie o to mi chodziło..
- A o co? - krzyknął. - Każdej nocy boję się zasnąć. Tylko dlatego, że nie mam pojęcia, co u Ciebie. Nie wiem, czy żyjesz, czy śpisz, jesz, bierzesz prysznic. Musiałbym być obok Ciebie przez cały czas. Może wtedy uwierzyłbym, że jest w porządku.
- Nigdy nie było w porządku. Cały czas coś się pieprzy. Ojciec, wózek, Ty. To wszystko spadło tak nagle. Nie miej do mnie pretensji, że sobie nie radzę.
- To, że sobie nie radzisz, nie znaczy, że masz się zabijać! Spójrz na mnie. Kochasz, prawda? Zależy Ci? Bo mi bardzo. Nie niszcz tego. Jestem przy Tobie. Wiesz o tym. Pomogę Ci przez to przejść. Razem damy sobie radę. Tylko popatrz w moje oczy i przyrzeknij, że nigdy więcej nie spróbujesz znów odebrać sobie życia. - wyszeptał, ściskając Jej kruche dłonie, na które co chwilę spadały krople łez. - Obiecaj mi. - powiedział, czując jak serce szalenie uderza w klatce piersiowej. Ściskał jej ręce coraz mocniej, jakby tym samym chciał przyspieszyć Jej odpowiedź. Ale poza kilkoma słonymi łzami na Jego dłoniach, w pomieszczeniu pozostał tylko trzask drzwi.
" To uczucie, gdy gubisz się w swoich czterech ścianach. Gdy nie odnajdujesz się wśród ludzi, którzy od lat są dla Ciebie jak rodzina. Gdy żadne słowa już nie trafiają, bo wchłaniasz je jak powietrze. Gdy każdy poranek jest taki sam, a codzienność staje się monotonna. Gdy czujesz, że nikt nie jest w stanie Ci pomóc, bo tak naprawdę wcale nie masz na to ochoty. Gdy wiesz, że jest źle, ale nie pragniesz wychodzić z tego wszystkiego. To uczucie, gdy jesteś tak bliski śmierci i nie masz zamiaru z tym nic zrobić, bo na wyciągnięte w Twoją stronę ręce, nie okazujesz ani krzty człowieczeństwa. "
- Skarbie, już wróciłam. - oznajmiła zdyszana Natalia, kładąc na stół torby z zakupami. - Co dziś robimy na obiad? - zapytała, spoglądając na wylegującą się przed telewizorem córkę.
- Nie wiem, mamo. Może jakąś zupę. - rzuciła oschle.
- Wszystko w porządku?
- Kiedy ostatnio coś było w porządku?
- Porozmawiajmy. - zaproponowała Natalia.
- Nie mam na to ochoty. Każdy chce ze mną rozmawiać. Honor, Ty, psycholog, znajomi wciąż wydzwaniają. Ja po prostu nie chcę się nikomu zwierzać. Nie chcę mówić co u mnie i jak się czuję, bo tak naprawdę nikt nie jest w stanie zrozumieć pustki, która w jakiś niemożliwy sposób zajmuje całe moje wnętrze. Osiadła już na płucach, bo z trudem łapię powietrze. Na mózgu, bo nie potrafię racjonalnie myśleć. No i rzecz jasna na sercu, bo ja już chyba nie potrafię kochać, mamo.
- Córeczko, nie mów tak. - szepnęła kobieta, przytulając Olgę do piersi. Gładziła Jej włosy, co jakiś czas całując w czoło. - Problem byłby wtedy, gdyby nikt nie chciał z Tobą rozmawiać. A sama stwierdziłaś, że telefon nie przestaje dzwonić. Ludzie nadal Cię kochają. Chcą z Tobą rozmawiać, bo chcą Ci pomóc.
- Wiem o tym, tylko.. - przerwał Jej dzwonek do drzwi. Natalia pospiesznie ruszyła otworzyć, po czym w drzwiach ujrzała matkę Honoriusza.
- Wpuścisz mnie czy będziemy tak stały? - rzuciła oschle kobieta, wchodząc do mieszkania.
" Dziś? Niby dzień jak co dzień i niby wszystko jest na miejscu. Ale wystarczy wziąć haust świeżego powietrza, by odczuć, że coś jest nie tak. Słońce ukryło się gdzieś za obłokiem chmur, choć miało być gorąco. Planowana impreza od tygodnia, została odwołana. Przyjaciel złamał rękę, a brat przeprowadza się do kumpli. Jest inaczej. Serce bije w odmiennym rytmie. Raz szybciej, a raz wolniej. Może jestem chora? Nie. Zakochana? Też nie. To tylko życie, które dawniej niedocenione, teraz pokazuje swoją wagę. "
- Honor, musisz tu jak najszybciej przyjechać. - rzuciła Olga do słuchawki telefonu.
- O co chodzi? - zapytał ze spokojem.
- Twoja mama jest u mnie.
- Co?! - krzyknął, niemalże upuszczając komórkę.
- Nie wiem o co chodzi. Jestem w łazience, bo to niby "rozmowa dorosłych". Cały czas szepczą. Może ty coś wiesz?
- Zaraz będę. - uciął krótko, kończąc połączenie.
Z pełną precyzją i delikatnością Olga uchyliła drzwi łazienki.
- Chyba nie powiesz mi, że życie z kłamstwem jest przyjemne? - rzuciła zdenerwowana kobieta.
- To nie tak. Setki razy rozmawiałam o tym z mężem i wcale nie podobał mi się pomysł ukrywania tego faktu, ale to była jego decyzja.
- A ty musiałaś się mu podporządkować, tak? Idealna żona, matka. Bzdura. Okłamujesz własne dziecko przez osiemnaście lat jego życia.
- Mamo. - szepnęła Olga. - Chcesz mi coś powiedzieć?
" Życie zaskakuje na każdym kroku. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo, co nas czeka. Można planować spotkania, układać harmonogram dnia, przygotowywać się do ważnych egzaminów, a los i tak zrobi wszystko po swojemu. Nie warto nastawiać się z góry albo cieszyć się przedwcześnie. Należy iść do przodu, krok w krok z przeznaczeniem. "
W wieku dziesięciu lat Olga wraz ze swoim ojcem wybrała się na weekend w góry. Nie pamięta wakacji, na których byłaby z nimi Natalia. Wyjątkiem było pojawienie się na plaży, mieszącej się niedaleko domu. Dla niej najważniejszym celem było utrzymać mieszkanie i wychować dziecko. Nie potrzebowała leniuchować, wylegiwać się na plaży, wspinać po skałach, czy spać pod namiotem. Uwielbiała swoją pracę i często stawiała ją ponad dobro rodziny. Była ogromnym przeciwieństwem swojej córki, która uwielbiała podróże.
Niebo było czyste, a mimo to tego dnia nie zagościło słońce. Przed wyprawą na wysoką górę, instruktor dokładnie zabezpieczył Olgę i jej ojca.
- Nie masz się czego bać. - rzucił. - Cały czas będę obok Ciebie.
Te słowa jakby trochę dodały jej otuchy, bo krótko po nich Olga miała za sobą kilka metrów stromej skały. Była silną i wysportowaną dziewczyną. Świetnie dawała sobie radę w przeróżnych wyczynach.
- Moje ręce. - szepnęła, zaciskając jak najmocniej zęby.
- Nie poddawaj się, skarbie. Już prawie jesteśmy.
Ciężko dysząc Olga położyła się na samym szczycie, szeroko uśmiechając się do ojca.
- Kocham Cię, tato. - rzuciła.
Odwzajemnił jej słowa, po czym dodał:
- Pamiętaj, nigdy nie możesz poddawać się w połowie drogi. Jeśli już zaczęłaś coś robić, skończ to. Niezależnie z jakim skutkiem, czy efektem. Podjęłaś się jakiegoś zadania to doprowadź je do końca. Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto. Nie odpuszczaj, gdy wiesz, że możesz wygrać. Nie wmawiaj sobie, że nie dasz rady. Nabierz powietrza w płuca i brnij do przodu. Stań oko w oko z własnymi słabościami. Później uderz i tym samym rozpocznij walkę. A następnie ją wygraj, bo stać Cię na to.
- To wielkie słowa.
- Zapamiętaj je, bo gdy kiedyś będziesz się w połowie wahać, mnie może już tutaj nie być.
" Miłość. Uczucie tak silne, że samo słowo zapiera dech w piersiach. Miłość nie ma swojej definicji. Nie można powiedzieć, że to więź silna, wręcz nierozerwalna. Że to szybciej bijące serce, które od wnętrza rozpiera klatkę piersiową. Że to czysta radość i niesamowicie wesołe oczy. Miłość jest nie do opisania, a na świecie istnieje zbyt mało słów, które tak naprawdę mogłyby ukazać to uczucie w rzeczywistym świetle. "
- Znów mnie okłamujesz, coś ukrywasz. I to przez całe moje życie, tak? Dobrze słyszałam? - krzyczała zdenerwowana Olga.
- Skarbie to nie tak..
- Przestań ją wreszcie oszukiwać i owijać w bawełnę. - przerwała jej kobieta. - Wal prosto z mostu.
- Mamo, o co chodzi?
- Wyjaśnię Ci to później, córeczko. To nie jest odpowiednia pora.
- Przestań! - krzyknęła dziewczyna. - Jest popołudnie, jest ciepło, jest lato, jesteśmy w swoim domu. Czego jeszcze potrzebujesz? Ukrywasz coś przede mną przez osiemnaście lat, a gdy pytam o co chodzi, mówisz, że to nie jest odpowiednia pora. Nie bądź śmieszna, mamo. Przez całe moje życie coś chowałaś w tajemnicy. Okłamywałaś mnie na każdym kroku. Więc proszę Cię, spójrz mi w oczy i powiedz, co znów jest nie tak, jak powinno.
Z oczu Natalii popłynęły łzy. Z trudem łapała powietrze. Czuła jak narastająca gula w jej gardle, nie pozwala na wypowiedzenie jakichkolwiek słów.
- Co się tu dzieje? - krzyknął Honoriusz, wbiegający do mieszkania. - Mamo, a ty co tu..
- Spokojnie synku. - przerwała mu. - Pomagam wyjaśnić pewną sprawę rodzinną.
- Mamo. - szepnęła Olga.
- Kocham Cię z całego serca, pomimo wszystko. Wiesz o tym doskonale. - zaczęła Natalia, podchodząc i klękając przed córką, chwyciła jej dłoń. - Jesteś moją ostatnią nadzieją. Moim promykiem słońca na każdy dzień. Nigdy nie pozwoliłabym Cię skrzywdzić. Zostałaś mi tylko ty i chciałabym żeby było już tak zawsze. Chciałabym, żeby to, co za chwilę powiem, nie zmieniło naszego życia. Chciałabym, żebyś wiedziała, że jesteś moim jedynym, najskrytszym marzeniem, które każdego dnia ciągle się spełnia.
- Ja też Cię kocham. - odpowiedziała dziewczyna, gładząc dłoń matki. - Najmocniej na świecie i nigdy nie przestanę tego robić. Choćby nie wiem co.
Natalia zaczerpnęła duża dawkę powietrza do płuc i zamykając powieki, oznajmiła:
- Jesteś adoptowana.